Przejdź do treści głównej
Przedstawicielstwo w Polsce
  • Artykuł prasowy
  • 2 października 2017
  • Przedstawicielstwo w Polsce
  • Czas na przeczytanie: 12 min

EFNI 2017 - świat, Europa i gospodarka

Europejskie Forum Nowych Idei (EFNI), zorganizowane już po raz siódmy w Sopocie w dniach 27-29 września przez Konfederację Pracodawców „Lewiatan” we współpracy z Business Europe i innymi partnerami, koncentrowało się wokół trzech tematów: świat...

EFNI 2017 - świat, Europa i gospodarka

Wśród debat poświęconych Europie znalazły się m.in. dialog obywatelski z komisarz Elżbietą Bieńkowską, Zatoki Dialogu z eurodeputowanymi: Jerzym Buzkiem i Danutą Hűbner, sesja plenarna byłych prezydentów i premierów, panele na temat strefy euro, brexitu, polityki spójności i relacji transatlantyckich, rozmowa o sytuacji w Niemczech po wyborach oraz kontrapunkt o perspektywach dla świata.

W sesji plenarnej o przyszłości Starego Kontynentu, moderowanej przez red. Tomasza Lisa (Newsweek), a otworzonej przez Jerzego Buzka wzięli udział prezydenci Aleksander Kwaśniewski (Polska) i Atifete Jahjaga (Kosowo) oraz premierzy Carl Bildt (Szwecja), Dacian Ciolos (Rumunia), Ives Leterme (Belgia) i Iveta Radičová (Słowacja). Zgodzono się, że Unia Europejska przeżywa jeden z najtrudniejszych momentów w swej historii. Największe wyzwania to bezpieczeństwo, demografia, wielokulturowość oraz transformacja z ery przemysłowej do cyfrowej. Zdaniem panelistów, w Europie wciąż przeważają obawy, będące skutkiem ostatnich kryzysów. Premier Ciolos i prezydent Kwaśniewski stwierdzili, że Unii Europejskiej potrzebna jest nowa forma zarządzania, bardziej adekwatna do aktualnych i przyszłych wyzwań. Wynika to nie tylko ze zmian w otoczeniu zewnętrznym Unii, ale także z konsekwencji ostatnich rozszerzeń UE i konieczności współdziałania w gronie 27 państw.

Premier Bildt zauważył, że proces decyzyjny i sposób pracy unijnych instytucji muszą zostać dostosowane do nowych warunków. Aby to wielopoziomowe zarządzanie mogło być efektywne, powinno bazować na inkluzywności i budować wspólną narrację w szerokiej debacie, uwzględniającej głos wszystkich państw. Trzeba zniwelować występujące obecnie silne napięcia między instytucjami państw narodowych a instytucjami UE.

Ważnym wątkiem dyskusji była kwestia migracji. Paneliści zwrócili uwagę, że napływ setek tysięcy ludzi do Europy ma negatywne, ale i pozytywne skutki. Z jednej strony, zwiększenie wewnętrznej wielokulturowości wiąże się z koniecznością znalezienia sposobu na skuteczną integrację nowych obywateli i eliminowanie potencjalnych napięć społecznych. Z drugiej strony, może być remedium na niski przyrost naturalny i starzenie się Europejczyków.

Prezydent Jahjaga zauważyła, że priorytetem Unii Europejskiej powinny jednak pozostawać społeczeństwa na Starym Kontynencie. Państwa bałkańskie, które od lat aspirują do członkostwa, mają korzystne wskaźniki demograficzne, co może zrównoważyć niedobory w innych częściach Europy. Jeśli UE zaangażowałaby się bardziej na rzecz dokończenia procesów rozszerzeniowych o kraje południowego wschodu kontynentu, wpłynęłoby to korzystnie na jej profil społeczno-gospodarczy, bez zwiększania zagrożeń związanych z brakiem kulturowej integracji.

Drugą część debaty poświęcono wartościom, które mogą być podstawą zacieśnienia współpracy państw UE i kontynuowania ich integracji. Zdaniem panelistów, kluczem tego procesu jest odpowiednie przełożenie na praktykę polityczną europejskiego hasła „jedność w różnorodności”. Zasadą podstawową musi być przestrzeganie wspólnego dla wszystkich członków UE prawa, respektowanie niezależności sądownictwa i jurysdykcji Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości. Tej zasadzie powinno towarzyszyć jasne określenie unijnych priorytetów, zrozumiałych i podzielanych zarówno przez państwa członkowskie, jak i obywateli.

Paneliści zwrócili także uwagę na potrzebę wzmacniania pozytywnych emocji wobec projektu zjednoczonej Europy oraz odbudowy zaufania do unijnych instytucji. Zdaniem premiera Cioloșa należy pogłębić zaangażowanie społeczeństw w proces decyzyjny, aby mogły w większym stopniu odczuć swój realny wpływ na losy Europy. Premier Radičová podkreśliła, że UE musi w większym stopniu koncentrować się na walce z nierównościami społecznymi, bo to one są „pożywką” dla populistów. Jej zdaniem, zwiększenie spójności społecznej pozwoli skutecznie zatrzymać dezintegracyjne i separatystyczne trendy wewnątrz UE.

Panel o przyszłości polityki spójności, moderowany przez dr Małgorzatę Bonikowską koncentrował się wokół negocjacji przyszłej perspektywy budżetowej UE. Uczestnicy zgodzili się, że zarówno brexit, jak i napięcia w samej UE utrudniają ułożenie planu finansowego, odpowiadającego wszystkim członkom, a zarazem reagującego na wyzwania stojące przed UE. Największe zmiany mogą dotyczyć polityki spójności.

Janusz Lewandowski, europoseł w Parlamencie Europejskim i były komisarz UE ds. budżetu, stwierdził, że po prezentacji wstępnych założeń budżetowych w Brukseli panuje sceptycyzm. Jego zdaniem, choć dopiero 6 grudnia 2017 poznamy pierwszą wersję budżetu, należy się już jednak liczyć z tym, że środki na politykę spójności kiedyś liczone w miliardach euro, będą kalkulowane teraz w milionach. Podkreślił jednocześnie, że to właśnie kohezja jest uznawana za jedno z największych osiągnięć europejskiego projektu, a efekty polityki spójności - widoczne i doceniane przez ludzi. W opinii Lewandowskiego, straty finansowe wynikające z brexitu nie będą wielkie, zwłaszcza jeśli relacje handlowe między UE a Wielką Brytanią pozostaną na zbliżonym poziomie do obecnego.

Jorge Nunfez-Ferrer z brukselskiego think-tanku CEPS ocenił, że straty z tytułu wyjścia Zjednoczonego Królestwa z UE mogą być na poziomie 0,001 proc. PNB EU27, czyli będą niewielkie. Jego zdaniem, zachowanie polityki spójności jest bardzo ważne dla przyszłości Unii Europejskiej, bo wpływa na jej przyszły kształt. Nie wprowadzimy gospodarki opartej na wiedzy i innowacjach, nie będziemy mieli przemysłu 4.0 bez koncentracji środków finansowych na działaniach sprzyjających dziś rozwojowi tych procesów.

Paweł Chorąży, podsekretarz stanu w Ministerstwie Rozwoju, pokreślił, że unijny Fundusz Spójności był i wciąż jest źródłem największych inwestycji infrastrukturalnych w Polsce – zwłaszcza w sektorze transportu i ochrony środowiska. Dzięki tym środkom nadrobiliśmy wieloletnie opóźnienia. Europejski Fundusz Rozwoju i Europejski Fundusz Społeczny pozwoliły na rozwijanie przedsiębiorczości, aktywności organizacji pozarządowych i zwiększenie potencjału kapitału ludzkiego. Nie znaczy to jednak, że polityka spójności zawsze działa. W Polsce wciąż występują dysproporcje rozwojowe między wschodnią a zachodnią częścią pomimo ogólnego wzrostu zamożności kraju i społeczeństwa.

Mieczysław Struk, marszałek Województwa Pomorskiego, zwrócił uwagę, że Polska ma bardzo wysoką absorpcję środków, ale także efektywność wykorzystywania funduszy z polityki spójności pomimo skomplikowania procedur. Przykładem może być województwo pomorskie, które realizuje zarówno wielkie projekty infrastrukturalne, jak i inne działania w ramach polityki spójności – wsparcie dla przedsiębiorstw, projekty społeczne i edukacyjne.

Podczas panelu o relacjach transatlantyckich, moderowanego przez dr Andrzeja Olechowskiego (Citi Handlowy), podkreślano, że transatlantycka więź stanowiła przez pół wieku podstawę działań Zachodu, była jego polityczną i gospodarczą siłą napędową. Dziś jakość tych relacji stała się wypadkową bieżącej sytuacji w Europie i Ameryce. O ile trudno sobie wyobrazić rozpad tego związku, widać jednak, że wkroczył on w chłodniejszą fazę. Za Baracka Obamy Ameryka pozostawiła Europę nieco z boku, koncentrując się na Azji. Jednak dopiero wybór Donalda Trumpa przyniósł ochłodzenie transatlantyckich relacji. Choć wciąż trudno przesądzić, jak będzie wyglądała polityka zagraniczna nowej administracji, wycofanie się USA z porozumienia klimatycznego, krytyka globalizacji i zawieszenie rozmów o Transatlantyckim Partnerstwie na rzecz Handlu i Inwestycji (TTIP) pokazują pogłębiający się dystans w stosunku do europejskich partnerów.

Candi Wolf (Citi Group) i Andrzej Olechowski zgodzili się, że po obu stronach oceanu ani politycy, ani eksperci nie potrafią wciąż określić polityki Donalda Trumpa. Trudno więc dziś przesądzić jak ułożą się relacje USA z Unią Europejską. Biorąc pod uwagę, zapowiedzi Białego Domu, że priorytetem Stanów Zjednoczonych będą umowy dwustronne, należy zakładać, że instrumentalizacja relacji z UE przy pomocy TTIP najprawdopodobniej się nie ziści. W dłuższej perspektywie może to oznaczać zmniejszenie obrotów handlowych między Europą a Ameryką.

Według uczestników dyskusji, zmiana polityki USA w obszarze międzynarodowego handlu jest widoczna szczególnie na przykładzie renegocjacji umowy NAFTA, łączącej Stany Zjednoczone z Kanadą i Meksykiem. Jeszce w kampanii wyborczej Trump zapowiadał jej zmianę, zarzucając jej odejście do zasady „fair trade”. Daniel Costello (ambasador Kanady przy Unii Europejskiej) podkreślił znaczenie kompleksowej umowy gospodarczo-handlowej UE-Kanada (CETA), która (z pewnymi wyjątkami) od 21 września 2017 jest tymczasowo stosowna. O sukcesie CETA będzie można mówić dopiero, kiedy zwiększenie obrotów handlowych przyniesie korzyści jak najszerszym grupom Kanadyjczyków i Europejczyków. Firmy liczą na nowe kontrakty, ludzie na zatrudnienie. Jednocześnie, ważne jest zachowanie transparentności.

Reakcją Europy na ochłodzenie relacji z USA jest zwrócenie się ku Azji. Unia Europejska ma już umowę o wolnym handlu z Koreą Południową. Prowadzi rozmowy z Wietnamem i Japonią. Dyrektor Dennis Redonnet (Komisja Europejska) podkreślał, że unijna polityka handlowa musi być ambitna, nastawiona na zapewnienie korzyści jak najszerszej części społeczeństwa. Jednocześnie, podpisywane umowy powinny bazować na założeniach WTO, tak by ewentualne spory były rozwiązywane w sposób transparentny i w zgodzie z prawem.

Zdaniem uczestników debaty, polityka handlowa w czasach globalizacji przynosi zamierzone cele, tylko jeśli ma szerokie poparcie społeczne i pomaga zmniejszać skalę nierówności. Wzrost PKB państw nie może się odbywać kosztem ludzi. Brak zrozumienia lub negatywna ocena założeń polityki handlowej UE oznacza protesty i ostry sprzeciw wobec nowych umów międzynarodowych. Dialog ze społeczeństwem powinny prowadzić nie tylko rządy, ale również firmy, to one bowiem są oskarżane o czerpanie największych korzyści z rozwoju międzynarodowej wymiany handlowej.

Podczas sesji plenarnej poświęconej Brexitowi, prowadzonej przez red. Łukasza Lipińskiego (Polityka Insight), starano się przedstawić stan negocjacji i scenariusze ich dalszego przebiegu. Europosłanka Danuta Hűbner (Parlament Europejski) zauważyła, że najważniejsze pola negocjacji to kwestia statusu obywateli UE w WB i obywateli WB w UE, problem granicy między Irlandią a Irlandią Północną oraz spór wokół budżetu. Agata Gostyńska-Jakubowska (Centre for European Reform) zarysowała trzy scenariusze rozwoju negocjacji. Pierwszy, najbardziej prawdopodobny to brexit na jakiś warunkach. Drugi to brak porozumienia – wariant mało prawdopodobny, którego jednak nie można wykluczyć. Trzeci to wycofanie się z brexitu, czyli zaistnienie okoliczności, w których Brytyjczycy zmienią zdanie i pojawi się możliwość powtórnego referendum.

W panelu o perspektywie ewentualnego wprowadzenia euro do Polski, prowadzonym przez red. Michała Broniatowskiego (politico.pl) wzięli udział ekonomiści: Danuta Hűbner, Janusz Jankowiak (Polska Rada Biznesu), Stefan Kawalec (Capital Strategy), Grzegorz Kołodko (Akademia Leona Koźminskiego), Snador Gyula Bagy (Uniwersytet Korwina w Budapeszcie) oraz Dariusz Rosati (Parlament Europejski).

Przypomniano, że 10 lat temu ówczesny premier Donald Tusk ogłosił zastąpienie złotówki unijną walutą w ciągu 3 lat. Plany te zostały jednak pokrzyżowane przez kryzys finansowy w Europie i spadek poparcia dla tej idei w Polsce. O ile z członkostwa w UE zadowolonych jest prawie 90 proc. Polaków, o tyle zaledwie 22 proc. deklaruje chęć przyjęcia euro[1]. To wyzwanie dla polityków, którzy chcieliby podjąć się wprowadzenia euro do naszego kraju.

Zdaniem większości panelistów, posiadanie unijnej waluty umożliwia skuteczną prewencję wobec zagrożeń wynikających z różnic kursowych oraz pochodzących zagranicznych rynków walutowych. Odrębne zdanie zgłosił jednak Stefan Kawalec. Zwolennicy euro powoływali się na badania, które wskazują, że po przyjęciu unijnej waluty polska gospodarka może w krótkim czasie zwiększyć się o 1,5% PKB i dalej rosnąć dzięki nowym inwestycjom. Gdyby na polskim rynku istniała możliwość zaciągania pożyczek lub prowadzenia handlu w euro, udałoby się uniknąć problemu kredytów w szwajcarskich frankach oraz spadku eksportu, wynikającego ze spekulacji na złotówce.

Zwrócono uwagę, że unijna waluta posiada także wymiar polityczny. Państwa strefy euro stanowią trzon procesu integracji kontynentu i będą ją pogłębiać. Oznacza to podejmowanie kluczowych decyzji i kształtowanie unijnych polityk w oparciu o euro, co stawia pytanie o pozycję państw członkowskich, które tej waluty nie mają. Jednocześnie jednak, spełnianie kryteriów konwergencji narzuca państwom ograniczenia w zakresie dyscypliny budżetowej, kultury powoływania kadr na kluczowe stanowiska i podejmowania decyzji w nierentownych sektorach gospodarki.

W nocnej rozmowie o sytuacji w Niemczech, prowadzonej przez Janusza Reitera (Centrum Stosunków Międzynarodowych), komentowano na świeżo rezultaty wyborów parlamentarnych. Ambasador Reiter zauważył, że sam przebieg kampanii był nudny, ale jej wyniki są ekscytujące. Michal Korzan (Instytut Aspen) i Irene Hahn-Fuhr (Fundacja H. Bolla) zgodzili się, że to znak braku w ostatnich latach konstruktywnej i rzeczowej debaty politycznej między rządem a opozycją. Wyjście SPD z koalicji utrudni wprawdzie CDU-CSU rządzenie Niemcami, ale może przywrócić szerszy dialog o sprawach państwa, na który niemieckie społeczeństwo od dawna liczy. Dyskutując o przyszłości Niemiec, zwrócono także uwagę na potrzebę większych inwestycji w najnowsze technologie, badania i rozwój i edukację. Zdaniem panelistów, mimo dobrych wskaźników ekonomicznych, to właśnie w tych obszarach Niemcy zaczynają coraz bardziej odstawać od USA i Chin.

W kontrapunkcie, prowadzonym przez dr Małgorzatę Bonikowską, George Friedman (Geopolitical Futures) i Scilla Elworthy (Oxford Research Group) dyskutowali o tym, czego ludzkość doświadczy w przyszłości – nowej wielkiej wojny czy pokoju. Zdaniem George’a Friedmana wojny są pochodną sprzeczności interesów państw oraz zmieniających się układów sił. Ludzie mają skłonność do twierdzenia, że świat będzie zawsze taki jaki jest, tymczasem on cały czas ewoluuje. W opinii Friedmana, sytuacja międzynarodowa przypomina dziś tę sprzed wybuchu II wojny światowej i może przynieść globalny konflikt. Scilla Elworthy stwierdziła, że można zapobiegać wojnom poprzez działania prewencyjne. Nie jest to zadanie tylko dla rządów - które wręcz czasem dążą do wojny - lecz także dla firm i obywateli. Ich działania mogą bardzo pomóc w niwelowaniu napięć społecznych, stojących często u jej źródła. Elworthy zwróciła także uwagę na rolę kobiet w utrzymaniu pokoju na świecie. Kobiety na wysokich stanowiskach w polityce i biznesie w istotny sposób redukują narastanie sytuacji prowadzących do ostrych konfliktów.

[1] CBOS, kwiecień 2017, http://wyborcza.pl/7,75398,21703900,nowy-sondaz-cbos-polacy-chca-unii-europejskiej-ale-nie-euro.html

Informacje szczegółowe

Data publikacji
2 października 2017
Autor
Przedstawicielstwo w Polsce